środa, 11 stycznia 2017

MIYA - CALL ME LATER - IDEALNY KREM NA MROŹNE ZIMOWE DNI

Siarczyste mrozy, zmiany temperatury, suche powietrze w ogrzewanych pomieszczeniach i inne czynniki związane z zimową aurą, ciągle wystawiają na próbę, przede wszystkim skórę naszej twarzy. Co roku zastanawiam się, jaki krem wybrać, aby zapewnić skórze oprócz właściwości ochronnych również te pielęgnacyjne? Jak pogodzić konieczność zabezpieczania skóry przed niską temperaturą,  odżywić ją i nawilżyć, a jednocześnie uniknąć niespodzianek i cieszyć się kosmetykiem, który idealnie współgra z moim podkładem. Ubiegły rok dostarczył odpowiedz na moje coroczne rozterki przynosząc cudowną serię myWONDERBALM od Miya Cosmetics, a wśród nich ideał na mroźne, zimowe dni czyli krem o intrygującej nazwie Call Me Later


Miya Cosmetics stworzyła serię kremów myWONDERBALM, aby w sposób szybki i pomijający czasochłonną pielęgnację kompleksowo zadbać o skórę w myśl sentencji "Otwieram, nakładam i jestem piękna". Produktom sygnowanych tą marką przyświecają cztery założenia, które dodając do tego prześliczną, niezwykle barwną szatę graficzną opakowań sprawiają, że seria niezwykle pozytywnie wyróżnia się na rynku kosmetycznym. Moją uwagę zwrócił szczególnie jeden z nich, a mianowicie  - najwyższa jakość - czyli to co każda z nas lubi, naturalne, wysokiej jakości składniki, emolienty roślinne, olejki, woski, witaminy i minerały. W produktach nie znajdziemy parabenów, olejów mineralnych, parafin, silikonów, PEG-ów i sztucznych barwników. Tak stworzone formuły mają zapewnić rezultaty i bezpieczeństwo. Na dużą uwagę zasługuje również niska cena przy bardzo dużej pojemności, bo za te pielęgnacyjne niezbędniki, o pojemności 75 ml zapłacimy wyłącznie 29,99 zł. To wszystko składa się na fakt, że seria stworzona przez Miya Cosmetics to zestaw wspaniałości, o niskiej cenie, świetnych, naturalnych składnikach i wszechstronnych działaniach. Wśród czterech kremów, jakie składają się na linię myWONDERBALM znalazł się właśnie mój ideał na zimowe, spowite mrozem dni czyli krem regenerująco-odżywczy z masłem shea Call Me Later


Zadaniem kremu do twarzy Call Me Later jest regeneracja i odżywienie skóry oraz jej nawilżenie i wygładzenie, przy jednoczesnej poprawie jędrności. Ta bardzo kompleksowa pielęgnacja ma zostać osiągnięta dzięki świetnym składnikom, jakimi może pochwalić się ten naturalny kosmetyk. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście masło shea, które dzięki swoim właściwościom regenerującym ma wpłynąć na zwiększenie nawilżenia, jędrności i sprężystości skóry. W składzie znajdują się również: olejek jojoba, witamina E i prowitamina B5 czyli elementy odpowiedzialne za wygładzenie i odżywienie skóry oraz chroniące ją przed wysuszeniem. Oczywiście krem pozbawiony jest parabenów, silikonów, PEG-ów i innych nieprzychylnych naszej skórze składników


Krem zamknięty został w poręcznej tubce o pojemności 75 ml, która pomimo, że jest bardzo prosta przyciąga uwagę nasyconym, niebieskim kolorem. Call Me Later ma treściwą i dość gęstą konsystencję, ale bardzo łatwo się rozsmarowuje i szybko wchłania nie pozostawiają tłustej warstwy, co sprawia, że jest idealny pod makijaż. Ten odżywczo łagodzący mix podziałał na moją skórę jak kompres, odżywiając ją i jednocześnie chroniąc przed wysuszeniem oraz niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Zapach kremu Call Me Later jest neutralny i bardzo świeży, a więc idealnie nadaje się dla osób wrażliwych na aromaty. Produkt świetnie sprawdzi się dla wszystkich typów skóry.

    
Call Me Later to nie tylko wygoda i przyjemność stosowania, ale przede wszystkim niezbędna ochrona jaką moja skóra doceniła i nadal docenia w te zimowe, mroźne dni. Ten treściwy krem idealnie wpasował się w moje potrzeby i zadbał o to, aby w tym ciężkim okresie moja skóra była odpowiednio nawilżona i odżywiona oraz idealnie ustrzegł przed ewentualnymi podrażnieniami spowodowanymi zmianami temperatur, wiatrem i suchym powietrzem w ogrzewanych pomieszczeniach. Z tego względu stosuję go głównie na dzień, ciesząc się jego właściwościami i tym, że świetnie sprawdza się pod makijaż. Ale Call Me Later to również świetny krem na noc. Nałożony grubą warstwą może pełnić rolę nocnej maseczki. W moim przypadku po takim właśnie zastosowaniu  rankiem skóra twarzy była  świetnie przygotowana na trudy dnia oraz wypoczęta. Serdecznie zachęcam do sięgnięcia po ten przyjazny cenowo, mogący się pochwalić świetnym naturalnym składem regenerująco-odżywczy ideał.

Macie jakieś swoje kremowe perełki idealne na zimę?



 


2 komentarze:

  1. Też od jakiegoś czasu używam tego kremiku. Kupiłam na https://www.showroom.pl dwa: różowy i niebieski. Na ile Ci on starcza?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też przyglądam się tej różowej wersji. Z wydajnością to trudno powiedzieć. teraz zimą, mam bardziej przesuszoną skórę i sobie go nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń