wtorek, 30 sierpnia 2016

LE PETIT MARSEILLAIS - ZNIEWALAJĄCE ZAPACHY ZE SŁONECZNEJ PROWANSJI

"Znajdź chwilę wytchnienia i  relaksu tylko dla siebie", te słowa brzmiały w mojej głowie, kiedy zgłaszałam się do udziału w akcji ambasadorskiej Le Petit Marseillais. W momencie, gdy starania stały się już rzeczywistością i zostałam jedną z ambasadorek przede mną otworzył się świat pełen nowych zniewalających aromatów, wartościowych składników i oryginalnych właściwości dzięki którym mogłam przenieść się choćby na kilka chwil do krainy z której wywodzi się tradycja Le Petit Marseillais... do słonecznej, malowniczej i urzekającej zapachami Prowansji.

Moja przygoda ze światem Le petit Marseillais rozpoczęła się z chwilą dotarcia paczki, która wypełniona była bogactwem składników zawartych w trzech produktach:
- balsamie do mycia z masłem arganowym, woskiem pszczelim i olejkiem różanym
- kremie do mycia z masłem shea i akacją
- żelu do mycia z maliną i piwonią.


Zadaniem wszystkich tych produktów niezależnie od ich formuły jest łagodne oczyszczenie skóry przy jednoczesnym ich nawilżeniu i odżywieniu. Cała pielęgnacja ma również pozostawić na naszym ciele przepiękny zapach, dzięki któremu dopieszczone mają zostać również nasze zmysły. I uwierzcie mi tak właśnie jest, niezależnie po który z produktów sięgniemy, Le Petit Marseillais pozwala nam w codziennym rytuale jakim jest kąpiel, czy też prysznic korzystać z dobrodziejstw natury odnajdując w nas spokój i radość z życia.

Pierwszym produktem po jaki sięgnęłam był balsam do mycia z masłem arganowym, woskiem pszczelim i olejkiem różanym. Wybór produktu nie był przypadkowy. W paczce ambasadorskiej znalazłam próbki z tym właśnie balsamem i chciałam z pełną świadomością i znajomością tematu uczestniczyć w rozmowie, kiedy będę dzieliła się informacjami o produktach Le Petit Marseillais i wręczała właśnie te próbki.


Opakowanie w pudrowym kolorze zachęca do sięgnięcia po produkt, ale prawdziwa magia dzieje się dopiero podczas jego stosowania. Połączenie trzech składników: masła arganowego, wosku pszczelego i olejku różanego okazuje się być idealnym dla skóry. Balsam jest bardzo delikatny, a jego kremowa konsystencja doskonale sprawdza się podczas kąpieli. Bardzo dobrze się pieni, idealnie pieści ciało, a skóra po nim jest delikatnie nawilżona, aksamitna i miękka w dotyku. Te właściwości sprawiają, że produkt jest wręcz idealny dla osób ze suchą skórą. I ten zapach. Urzekający, subtelny, różany i zaskakująco trwały, sprawia, że jeszcze długo po kąpieli możemy rozkoszować się urokami balsamu do mycia Le Petit Marseillais.

Drugim w kolejności był krem do mycia z masłem shea i akacją. I znowu się nie zawiodłam. Połączenie okazało się idealne. Właściwości masła shea doskonale zgrały się z z zapachem kwiatów akacji tworząc nawilżającą bombę.


Podobnie jak w poprzednim produkcie krem do mycia zamknięto w bardzo gustownym opakowaniu, którego już samo otwarcie sprawia, że zostajemy uraczeni słodkawym i świeżym zapachem akacji. Krem bardzo ładnie się pieni delikatnie obmywając ciało i również nie zawodzi swoimi właściwościami pielęgnującymi. Skóra pozostaje po nim nawilżona, gładka i odświeżona czyli taka jaką można spodziewać się po doskonałym połączeniu żelu myjącego z kremem, którym właśnie jest ten produkt od Le Petit Marseillais. Krem do mycia jest bardzo wydajny i już niewielka jego ilość pozwala poddać nasze ciało urzekającym zabiegom rodem z Prowansji. 

Ostatnim, ale to nie oznacza, że najgorszym, bo było wręcz przeciwnie produktem po jaki sięgnęłam był żel pod prysznic z połączeniem maliny i piwonii


Wydawać by się mogło, że produkty w postaci żelów do mycia są już doskonale znanym i uwielbianym elementem kolekcji Le Petit Marseillais. A jednak nie. Wszystko to za sprawą właśnie tych dwóch składników zawartych w żelu pod prysznic, które wynoszą ten produkt na zupełnie inny poziom. Niewątpliwie właściwości nawilżające i myjące kremowego żelu są istotne, ale na pierwszy plan wybija się pełen aromatu owoc maliny i charakterystyczna woń kwiatów piwonii. Otrzymujemy letnią kompozycję, która sprawdzi się nie tylko latem, ale również zimą pozwalając nam chociaż na chwilę powrócić do słonecznych dni. Delikatna piana jaka tworzy się na naszej skórze łagodnie ją myje, pozostawiając po sobie odświeżający aromat maliny i piwonii. Efekt, to nawilżona, odżywiona i piękniejsza skóra.

Kampania ambasadorska Le Petit Marseillais dobiega końca, ale to nie oznacza, że kończy się również moja przygoda ze światem prowansalskich kosmetyków. Nadal zostaję pod ich urokiem i zamierzam korzystać z ich dobrodziejstwa troszcząc się o swoją skórę. Was również zachęcam do sięgnięcia po te produkty, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, bo dzięki nim nawet najbardziej pospolity codzienny rytuał może przemienić się pełną wrażeń i aromatów prowansalską przygodę. 
  

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

VIS PLANTIS - nowoczesność i naturalność w walce o młodą skórę - część 1 - PŁYN MICELARNY

Niecały miesiąc temu zawitały w moim domu zupełnie nieznane dla mnie wówczas kosmetyki marki Vis Plantis. Nowoczesne i eleganckie opakowania od razu przykuły moje oko i tylko wzmogły chęć bliższego zaznajomienia się z marką.

Okazało się, że Vis Plantis łącząc zdobycze technologii z wykorzystaniem najlepszych naturalnych składników stworzyła serię kosmetyków przeznaczoną do kompleksowej pielęgnacji które nam, kobietom, mają pomóc zatrzymać młody wygląd skóry. Marka postawiła sobie również za cel fakt, że wysoka jakość nie musi być luksusem, a więc dostajemy nowoczesne, eleganckie i naturalne produkty w bardzo przystępnych cenach.


Miałam niesamowitą okazję dzięki właścicielowi marki Vis Plantis firmie Elfa-Pharm i wygranej wybrać sobie dowolne trzy produkty oparte właśnie na takich naturalnych składnikach jak dziegieć brzozowy czy też filtrat ze śluzu ślimaka. Mój wybór padł na:
- Vis Plantis - Herbal Vital Care - płyn micelarny 3w1 nawilżający - aloes+pantenol
- Vis Plantis - Helix Vital Care - krem odmładzający na noc z filtratem ze śluzu ślimaka
- Vis Plantis - Reti Vital Care - serum przeciwzmarszczkowe z retinolem, adenozyną i śluzem ślimaka.  


Dzisiaj opowiem Wam o pierwszym kosmetyku, a mianowicie płynie micelarnym nawilżającym 3w1 z serii Herbal Vital Care. Seria ta określana jest przez markę Vis Platnis jako zestaw pielęgnacyjnych niezbędników dla każdej kobiety. 


Płyn micelarny Vis Plantis 3w1 nawilżający przeznaczony jest do wszystkich typów cery, także wrażliwej. Jak sugeruje producent jego bezzapachowa formuła ma delikatnie oczyszczać i odświeżać, a także skutecznie usuwać makijaż nie powodując podrażnień. W skład płynu wchodzi sok z aloesu oraz pantenol, które działają nawilżająco i regenerująco, nie tylko na skórę twarzy, ale także szyi i dekoltu. Ważne jest również to, że płyn micelarny Vis Plantis nie narusza bariery ochronnej skóry, nie podrażnia spojówek i jest idealny dla osób noszących soczewki kontaktowe.


Podsumowanie:
Opakowanie - plastikowe, pojemność 500 ml, bardzo wydajne, dozownik precyzyjnie aplikuje płyn na wacik, porządne zamknięcie.
Zapach - formuła bezzapachowa
Konsystencja - wodnista, nie pozostawia lepkiej warstwy
Skuteczność - doskonale sprawdza się rano, kiedy chcemy odświeżyć skórę, ale również wieczorem, gdy ma zmyć zanieczyszczenia czy też makijaż
Cena - rewelacyjna jak na taki produkt i za taką pojemność - 15,49 zł   
 

Płyn micelarny Vis Platis 3w1 nawilżający bardzo przypadł mi do gustu. Jest wydajny, oczyszcza i odświeża skórę nie powodując żadnych podrażnień, ani uczucia ściągania. Mam delikatną skórę, skłonną do zaczerwień, a w przypadku tego płynu dzięki zawartości pantenolu i aloesu po użyciu moja cera jest ukojona, delikatnie nawilżona. Bardzo polecam, nie tylko ze względu na przystępną cenę, ale przede wszystkim ze względu na jakość jaką otrzymujemy. To bardzo dobry płyn micelarny, który doskonale przygotowuje naszą skórę do dalszej pielęgnacji. Spełnia wszystkie zadania do jakich został stworzony, a więc oczyszcza, nawilża i dodaje skórze witalności oraz działa kojąco. Skóra staje się niezwykle miękka i bardzo przyjemna w dotyku. Produkt godny polecenia i z całą pewnością jeszcze nie raz po niego sięgnę.

czwartek, 25 sierpnia 2016

EVELINE - KREM DO TWARZY POD PRYSZNIC 2w1

Dzień dobry,

Dzisiaj kilka słów o nowości Eveline czyli kremie do twarzy pod prysznic. Nazwa brzmi intrygująco i kiedy dostrzegłam go na półce w jednej z drogerii pomyślałam sobie - wreszcie. Wreszcie coś dla mnie. Wreszcie ktoś pomyślał, aby idąc tropem innych wielofunkcyjnych kosmetyków ułatwić nam, kobietom, życie. Krem do twarzy pod prysznic ma być produktem 2w1 czyli łączącym w sobie mleczko oczyszczające i krem nawilżający. Nie wiem dlaczego firma Eveline określiła, że produkt ten mamy używać pod prysznicem. Osobiście nigdy nie myję twarzy biorąc prysznic, ale być może znajdą się takie osoby które zastosują się do zaleceń Eveline.

Wybrałam produkt do cery suchej i zaczerwienionej, bo wydał mi się najbardziej odpowiedni dla mnie. W ofercie znajdziecie jeszcze krem przeznaczony do cery mieszanej i tłustej oraz do cery normalnej i wrażliwej.

Według opisu producenta krem do twarzy powstał na bazie inteligentnej formuły łączącej w sobie właściwości oczyszczającego mleczka do demakijażu z nawilżającym kremem lub odżywczym serum. Dzięki temu możemy jednym produktem zastąpić kilka kroków w naszej pielęgnacji. To ma być nasze pięć sekund do pięknej cery. Ma zapewnić optymalne nawilżenie oraz długotrwałe uczucie świeżości. Technologia Multi-Smart Face Care, którą zastosowano w kremie myjącym powstała na bazie kwasu hialuronowego, olejku migdałowego i sojowego, alg laminara oraz kompleksu witamn A, E, F. Może również stanowić bazę pod makijaż. Produkt umieszczony został w miękkiej tubce o pojemności 100ml, zamykanej na klik.  


Sposób jego użycia jest prosty i nie nastręcza jakiś problemów. Osobiście nie stosowałam go do zmywania makijażu, ale jako poranny produkt oczyszczający i odświeżający.


Skład kremu do twarzy pod prysznic firmy Eveline jest bardzo rozbudowany i nie ukrywajmy do naturalnych ten produkt nie należy. Zawiera SLS-y, parabeny i inne niepożądane składniki, ale oczywiście nie u wszystkich będzie on wywoływał skutki uboczne.


Podsumowanie:
Opakowanie - bardzo poręczna, miękka tubka z systemem klik.
Zapach - subtelny, kremowy, bardzo szybko zanika.
Konsystencja - kremowa, o białej barwie. Nie jest ani za rzadka, ani za bardzo zbita. Dobrze się rozprowadza, trochę ciężko się spłukuje ze względu na swoją kremową konsystencję, ale jest to drobna niedogodność.
Skuteczność - w przypadku porannego oczyszczania produkt dawał radę. Skóra była odświeżona, gładka i faktycznie lekko nawilżona, choć ja i tak musiałam po nim użyć kremu lub serum. Dla osób, które nie lubią tych całych ceremonii pielęgnacyjnych może on być idealny.

Moje spotkanie z tym produktem trwało krótko. Po kilku dniach musiałam się z nim pożegnać. Niestety moja skóra nie poradziła sobie z tym składem i zbuntowała się. Cera przyzwyczajona do bardziej naturalnych składników zaczęła się zapychać i pojawiły się u mnie zaskórnikami, których nie miałam już od wieków.  Kupiłam go właśnie z myślą o porannej pielęgnacji i skróceniu czasu jaki zawsze potrzebuję na odświeżenie skóry twarzy. Okazało się jednak, że produkt nie jest dla mnie. Niestety ja określam go jako lekko oczyszczający środek, po którym i tak musiałam użyć kremu lub serum. 

Próbowaliście może któryś z tych kremów do twarzy? Sprawdził się u Was?

wtorek, 23 sierpnia 2016

** ...PRETTY BOX - SIERPIEŃ 2016... **

Dzisiaj przedstawię Wam zawartość sierpniowego Pretty Boxa. Od jakiegoś czasu przyglądałam się temu przedsięwzięciu i pudełko wydawało mi się bardzo dobrze przemyślane i przygotowane. Nadszedł wreszcie mój czas na cieszenie się jego zawartością i już na wstępie muszę stwierdzić, że jestem bardzo zadowolona. A tak oto prezentuje się Pretty Box sierpień 2016.

Produkty przybyły do mnie w pudełku wypełnionym ścinkami papieru, dobrze zabezpieczone, a zawartość została dokładnie opisana na załączonej do boxa karcie. Całość zwiera 6 produktów pełnowymiarowych.

Zacznę od produktu, który został ujawniony wcześniej, a mianowicie miodowego peelingu do twarzy od Skin79. Firmy nie trzeba przedstawiać, a sam peeling jak zapewnia producent dzięki synergicznemu działaniu miodu, brązowego cukru i masła Shea ma nie tylko złuszczyć martwy naskórek, ale także zapewnić nawilżenie i odżywienie.
Drugim również wcześniej ujawnionym produktem jest żel pod prysznic z limitowanej serii Balea o zapachu marakuja i frezja. Jego zadaniem jest doskonałe nawilżenie i odżywienie skóry. Mogę już teraz powiedzieć, że pachnie przepięknie.
Kolejnym kosmetykiem jest Natura Estonica Bio tonik to twarzy z ekstraktem z żeńszenia, jagód acai oraz irysa. Nie zawiera olejów mineranych, SLS-ów i parabenów. Tonizuje i pomaga zachować młodość skóry.
Czwartym produktem jest odżywczy peeling cukrowy do ciała firmy Equilibra. Zawiera on kompozycję soli morskiej, cukru trzcinowego i naturalnych olejków roślinnych, która to ma złuszczyć, wygładzić i odżywić skórę.
W pudełku znalazło się również pochodzące od Equilibry antycellulitowe błoto termalne. To kompozycja szarej glinki, soli i mikroelementów o działaniu remineralizującym i drenującym. Dodatkowa zawartość wyciągu z wąkrotki azjatyckiej, kasztanowca i bluszczu ma pomagać w walce z cellulitem, przywracać skórze zdrowy odcień i piękniejszy wygląd po każdym zabiegu.

Ostatnią rzeczą jaką znalazłam w pudełku była przekąska Fruit Bars - Sun Vita czyli batonik owocowy z jagodą. To baton wegański zawierający w 95% owoce, bez dodatku cukru, sztucznych aromatów, słodzików i barwników.
Miłym dodatkiem były saszetki z herbatami.

Podsumowując sierpniowe pudełko Pretty Box wypada bardzo dobrze. Na pewno zużyję wszystkie produkty kosmetyczne. Lekkie obawy mam tylko co do błota termalnego, bo coś czuję, że będzie po nim dużo sprzątania w łazience. Batonik jutro powędruje ze mną do pracy. Czy zainteresuję się kolejnym wydaniem Pretty Boxa. Tak, już poczyniłam ten krok i wrześniowa edycja także zwita w moje progi.

A jak Wam się podoba Pretty Box sierpień 2016? Znalazłyście coś dla siebie?




czwartek, 18 sierpnia 2016

BIELENDA - MULTIFAZOWY OLEJEK DO CIAŁA - NAMIĘTNE NAWILŻENIE


Pięknie wyglądający i cieszący oczy, ale czy równie skuteczny? 
Trójkolorowa kompozycja olejków, które po wstrząśnięciu opakowaniem tworzą jednokolorową całość. Obłędny zapach, który otula ciało. Troszkę nieciekawy skład. Wchłania się szybciutko, czuć bardzo lekkie nawilżenie, powiedziałabym że chyba bardziej odświeżenie. Nie pozostawia tłustej warstwy. Fajny gadżet, bardziej chyba na słoneczne lato z racji swojego zapachu. Taka bardziej mgiełka zapachowa z lekką nutą nawilżenia.


Podsumowanie:
Opakowanie - plastikowa buteleczka z atomizerem, pojemność 150 ml, bardzo poręczne 
Zapach - słodki, dla niektórych osób może wydać się ciężki, mi się podoba
Konsystencja - rodzaj suchego olejku, bo po rozporwadzeniu nie ma uczucia lepkiego filmu
Skuteczność - nawilżenie dość słabe, za to rewelacyjnie sprawdza się jako olejek mający nadać naszej skórze piękny zapach 

Jeżeli nie przeraża Was skład to polecam, choćby z racji urzekającego zapachu.
 

wtorek, 9 sierpnia 2016

** ... MYDLOMANIA BOX by beauty&healthy ... **

Zapraszam na krótką foto-recenzję nowego boxa na rynku pudełek kosmetycznych, a mianowicie Mydlomania Box by beauty&healthy. Jest to edycja opatrzona mianem sierpień 2016, a jego motto przewodnie brzmi "... dostosuj się do tempa natury: jej sekretem jest cierpliwość."

Mydlomania Box debiutuje na rynku wypełnionym podobnymi propozycjami, więc będzie musiała sprostać bardzo wymagającej rzeszy miłośników tego typu pudełek niespodzianek. Czy podoła, same zobaczcie.

Na początku zaznaczę, że produkty nie otrzymujemy w żadnym specjalnie przeznaczonym do tego ozdobnym pudełku. Wszystko przychodzi w zwyczajnym kartonowym opakowaniu, przykryte krepiną z przyklejoną do niej wstążeczką. Ja oczywiście nie wiedząc o tym i sugerując się tym do czego przyzwyczaiły nas inne boxy otworzyłam moje pudełko z boku jednocześnie pozbawiając się prawdopodobnego "efektu" jakie miało wywołać prawidłowe jego rozpakowanie. 
Oto co znalazło się w sierpniowym debiutanckim Mydlomania Box.


Pierwszym produktem pełnowymiarowym jest Bioline Bio Hydrolat czyli naturalna woda powstała poprzez destylację parą wodną roślin. W codziennej pielęgnacji można używać ją jako tonik po oczyszczaniu twarzy peelingem czy dodatek do maseczek z glinki. W moim pudełku trafiłam wersję hydrolatu z nasion dzikiej marchwi, idealną dla cery wrażliwej i zaczerwienionej. Cena sugerowana to 25 zł. 


Drugim kosmetykiem, również pełnowymiarowym, jest Alverde sorbet do mycia ciała zawierający wyciąg z mango i cytryny. Jego zadaniem jest łagodne oczyszczenie skóry. Sorbet ten jest pozbawiony konserwantów, silikonów, emulgatorów PEG i jest wegański. Sugerowana cena to 11 zł.


Trzeci produkt to krem do stóp Gocranbery z ekstraktem z owoców żurawiny. Ma on pomagać odzyskać piękne i gładkie stopy. Pozbawiony jest parabenów, barwników, silikonów i PEG. Sugerowana cena to 30,50 zł.


Czwarty produkt, a właściwie produkty to mydło glicerynowe róża i kostka tęczowa. Róża mydlana na bazie gliceryny naturalnej, a kostka tęczowa na bazie roślinnej gliceryny z masłem shea i kozim mlekiem.  Cena sugerowana: róża 10 zł, a kostka 15 zł.


Ostatnia rzecz to saszetka Pukka Womankind herbata relaksująca dla kobiet. To zestaw aromatów żurawiny, róży i słodkiej wanilii, który pozwoli odzyskać równowagę. Sugerowana cena całego opakowania w którym mieści się 20 saszetek to 20 zł, czyli koszt otrzymanego produktu to 1 zł.



Podsumowując pudełko, jak dla mnie, wypada dobrze. Jest to debiut i jak to mówią pierwsze koty za płoty. Nie jest łatwo zaistnieć na rynku, więc mam nadzieje, że Mydlomania Box sobie poradzi. Koszt mojego pudełka to 49,00 zł, a razem z przesyłką 62 zł. Czy kupię następny box? Na chwilę obecną, nie. Oczywiście nadal będę kibicowała i jeżeli z podpowiedzi, które ukazują się na FB boxa okaże się, że może to być super pudełko może się skuszę. 
A Wam jak się podoba pudełkowa nowość?

środa, 3 sierpnia 2016

PERFECTA - SLEEP MASK - MASKA NA DOBRANOC - SUPER AQUA BOOSTER


Maseczki czyli temat rzeka i jeden z bardzo ważnych elementów pielęgnacji twarzy. Od czasu pojawienia się książki "Sekrety urody Koreanek" bardzo modne stały się maseczki na noc. Za tym ciosem poszło wiele firm, w tym Perfecta, która już jakiś czas temu wprowadziła do swojej oferty innowacyjne maseczki do nocnej pielęgnacji skóry.
Z racji wakacji i czynników sprzyjających przesuszaniu skóry skusiłam się na jedną z dostępnych z linii Perfecta Sleep Mask, a mianowicie na Super Aqua Booster czyli nawilżającą kurację dla skóry.


Producent zapewnia, że dzięki masce nasza skóra zostanie intensywnie nawilżona oraz dodatkowo wygładzona. Efekt przywrócenia odpowiedniego poziomu skóry ma zostać uzyskany dzięki zawartym w maseczce: Maśle Karite, Superhialuronowi i Baobawowi Lift. Masło Karite ma stworzyć delikatny film na skórze dzięki czemu ochroni naszą skórę przed utratą wody i wpływem czynników zewnętrznych, a dodatkowo ma spełniać rolę nawilżającą i pielęgnującą. Superhialuron z kolei oprócz nawilżenia ma dodatkowo ujędrnić. Natomiast Baobab Lift dać efekt liftingu i wygładzenia skóry. Jednym słowem Maska na Dobranoc ma sprawić, że po obudzeniu będziemy jeszcze piękniejsze, a nawilżenie naszej skóry zostanie zwiększone, aż o 80%, i to już po jednej nocy.

Maseczka umieszczona została w poręcznej saszetce z zakrętką o pojemności 50 ml, czyli jest jej dość sporo. Producent zakłada, że zawartość ma nam wystarczyć na 10 aplikacji, ale ja korzystałam z niej nieco dłużej. 


Stosowanie maski jest dziecinnie proste i nie nastręcza jakichkolwiek trudności. Produkt nakłada się na noc, na oczyszczoną skórę twarzy i pod oczy. Przeznaczona jest do każdego rodzaju cery, w tym suchej i odwodnionej. Perfecta zaleca, aby Super Aqua Booster stosowana była na skórę po 30 roku życia.Dla lepszych efektów maseczka powinna być nakładana 2-3 razy w tygodniu.

Skład:


Dla zainteresowanych maseczka zawiera parafinę, więc u osób wrażliwych na ten składnik może powodować pewne problemy.

Podsumowanie:
Opakowanie: bardzo poręczna saszetka z zakrętką, 50 ml
Zapach - kwiatowy, ja wyczuwam nutę konwalii, troszkę chemiczny, ale zupełnie nie drażniący
Konsystencja - gęsty krem, dobrze rozprowadza się na skórze, szybko wchłania i nie zostawia na twarzy tłustej powłoki



Skuteczność - ani na plus, ani na minus. Nie zauważyłam jakiś efektów "łał", może jedynie delikatne nawilżenie i powstrzymanie skóry przed nadmiernym wysuszeniem z racji wzmożonego przebywania na słońcu. U mnie maseczka nie wywołała żadnego podrażnienia. 
Cena - około 10 zł, ja zakupiłam swoją na promocji za niecałe 8 zł.

Moja przygoda z tą maseczką już się zakończyła. Czy wrócę do niej, raczej nie. Kupiłam ją typowo z myślą o wakacyjnym wyjeździe zdając sobie sprawę, że moja twarz będzie narażona na intensywne działanie promieni słonecznych i będzie wymagała bardzo wzmożonego i zdecydowanego nawilżania. W jakimś sensie maska po części spełniła swoją rolę, gdyż pomagała mi utrzymać pewien poziom nawilżenia. Nie był to poziom jaki oferuje producent, ale może warunki były zbyt ekstremalne. Czasami zdarzało się, że po oczyszczeniu skóry twarzy i nałożeniu jednej warstwy nadal czułam lekkie ściąganie, co powodowało, że po chwili musiałam ponowić aplikację. Co do wygładzenia, to owszem, skóra była wygładzona. W codziennej pielęgnacji nie potrzebuję aż tak wygórowanego nawilżenia, więc jak pisałam wcześniej nie skuszę się na nią ponownie. Czy polecam, jeśli nie potrzebujesz super nawilżenia i nie masz problemów ze składem to tak, ale w innym przypadku produkt ten może pozostać dla skóry obojętnym mazidłem do nakładania.

A Wy stosujecie maseczki na noc?  Może macie jakieś sprawdzone produkty, które możecie mi polecić.