sobota, 23 lipca 2016

Bielenda - Witaminowy olejek pod prysznic - ujędrniający - seria Twoja Pielęgnacja

Z początkiem lata Bielenda postanowiła uraczyć nas nową serią Twoja pielęgnacja. W ramach tej kwiatowej linii zapachowej przygotowano dwa rodzaje witaminowych olejków pod prysznic z mikrokapsułkami, w wersji ujędrniającej i nawilżającej, i z odmiennymi nutami zapachowymi. Serię dopełniły dopasowane do olejków cukrowe peelingi. Ja miałam okazję przetestować ujędrniający witaminowy olejek pod prysznic z mikrokapsułkami o zapachu magnolii wzbogacony proteinami jedwabiu.

Olejek czy też jak dla mnie bardziej żel pod prysznic połączony z olejkiem umieszczony został w bardzo poręcznej, plastikowej butelce o pojemności 440 g. Jak zachwala producent jest to produkt innowacyjny pod względem formuły, który podczas mycia wpływa na nasze ciało aż podwójnie czyli doskonale je myje i odświeża, a co za tym idzie pielęgnuje i ujędrnia skórę. Zawarta w nim Witamina E dzięki swoim właściwościom ma zregenerować, nawilżyć i opóźnić utratę jędrności przez nasze ciało.


Wersja, którą ja miałam okazję stosować czyli ujędrniająca wzbogacona została proteinami jedwabiu, które mając niebywałą zdolność do zatrzymywania wody w naskórku mają ochronić naszą skórę prze wysuszeniem, sprawić, że będzie miała lepszą kondycję i będzie bardziej wygładzona.  


Oczywiście nie można zapomnieć o zapachu jakim obdarzona została witaminowa nowość myjąca od Bielendy. W przypadku różowego olejku - ujędrniającego, jest to, jak przystało na kwiatową serię, magnolia. Wybór kwiatka od razu sugeruje zapach olejku pod prysznic. Nie ma tutaj żadnego zaskoczenia, gdyż żel raczy nas kremowo słodkim aromatem z lekko cytrusowymi akcentami. Jest nieznacznie cukierkowy i utrzymuje się na ciele przez jakiś czas, otulając nas swoją ździebko perfumowaną wonią. 

Skład:





Podsumowanie:
Opakowanie - plastikowe, pojemność 440 g 
Zapach - kwiatowy, słodki, perfumowany
Konsystencja - dość śliska, nie za rzadka, nie za gęsta, dobrze rozprowadza się na skórze, połączenie żelu z olejkiem, widoczne gołym okiem mikrokapsułki.



Skuteczność - skóra miękka i gładka, dobrze domyta, lekko nawilżona, niestety nie zauważyłam efektów ujędrniających, ale na pewno spełnia swoją rolę jako pomocnik w walce o jędrne ciało.
Cena - 14,99 zł - myślę, że cena przystępna jak na tą pojemność.

Z dużym przekonaniem mogę powiedzieć, że to jeden z moich myjących faworytów tych wakacji. Na szczególną uwagę zasługuje oczywiście urzekający zapach olejku, który towarzyszy podczas kąpieli i pozostaje jeszcze na chwilę po niej otulając skórę. Żel daje również dobre nawilżenie, które jest tak ważne szczególnie latem, kiedy nasza skóra ciągle narażona jest na działanie wysuszających promieni słonecznych. Bardzo dobry produkt na lato. Polecam.

poniedziałek, 18 lipca 2016

"Czerwona królowa" i "Szklany miecz" Victorii Aveyard

Wpis ten mogłabym rozpocząć i zakończyć stwierdzeniem "przeczytałam, ufff... nareszcie koniec". Ostatnio mam mało czasu na czytanie. Czas pędzi znacznie szybciej, niż bym tego chciała. Praca, dom, rodzina i szara rzeczywistość, a czytanie pozostaje gdzieś w tyle. Kolejną dziwną rzeczą, jak na mnie jest fakt, że jak już sięgnę po jakąś lekturę to jest to coś z gatunku fantastyki, której ja przecież nie lubię. Paradoks prawda.

żródło: google.com
 
Moją ostatnią czytelniczą zdobyczą są dwie części cyklu "Czerwona królowa" Victorii Aveyard, a mianowicie właśnie będąca tytułem cyklu "Czerwona królowa" i jej kontynuacja "Szklany miecz". 

Od razu się przyznam, że sięgnęłam po te książki ze względu na fajne okładki. Wiem, bardzo to płytkie, ale my kobiety tak czasami mamy - oceniamy zawartość po okładce. W tym wypadku, jak dla mnie, ale oczywiście to moje osobiste zdanie, piękna okładka nijak ma się do zawartości, ale o tym później. 

 
Pierwszą z cyklu jest właśnie "Czerwona królowa. Poznajemy w niej Marre Barrow, dziewczynę żyjącą w świecie, w którym ludzie podzieleni są ze względu na kolor krwi - na czerwonych i srebrnych. Czerwoni - tania siła robocza, przymusowo wysyłana na toczącą się od stu lat wojnę i Srebrni - arystokraci o nadprzyrodzonych umiejętnościach. Główna bohaterka urodziła się właśnie w rodzinie tzw. Czerwonych i w wyniku szeregu zdarzeń trafia na dwór do rodziny królewskiej. Zostaje służącą, gotową do pracy na każde skinienie. I tutaj zaczyna się właśnie jej przygoda, która diametralnie zmienia jej życie. Odkrywa w sobie moce, o których wcześniej nie miała pojęcia, a przecież jej krew jest czerwona. To prowadzi do buntu, chęci przetrwania, spisku. Zaczyna wykorzystywać swoje atuty i znajduje sprzymierzeńców gotowych do walki o lepsze jutro, bez rozlewu czerwonej krwi. Ale czy Mare będzie pamiętała o tym, że "każdy może zdradzić każdego"?

 
Druga część czyli "Szklany miecz" jest kontynuacją historii rozpoczętej w "Czerwonej Królowej". Nie chciałabym tutaj zdradzać za bardzo treści, gdyż musiałabym opowiedzieć całą pierwszą część. W każdym bądź razie Mare odkrywa, że nie jest jedyną Czerwoną, która posiada umiejętności zarezerwowane dla Srebrnych. Wyrusza na wyprawę, ścigana przez okrutnego króla, aby zrekrutować podobnych do siebie i stworzyć z nich armię gotową do walki o wolność.
 
źródło: google.com
 
Przechodząc do podsumowania, muszę stwierdzić, że niby wszystko w tych książkach jest w porządku. Dbałość o fabułę, bardzo staranny język jakim zostały napisane i łatwość z jaką się je czyta, ale przecież nie tylko tego oczekujemy od książęk. Dla mnie cała historia  niestety wypełniona jest uproszczeniami, nieco naiwna i w moim odczuciu zbyt przepełniona opisami, wprawdzie pięknymi, ale umieszczonymi w książce kosztem dialogów, czy też wewnętrznych przemyśleń bohaterów, które znacznie wzbogaciłyby całą fabułę. Główna bohaterka nie wzbudziła we mnie jakiś szczególnych emocji. Po prostu jest. Faktem jest, że po przeczytaniu pierwszej części sięgnęłam po drugą, ale bardziej z takiej przesłanki, że nie lubię pozostawiać historii w które już weszłam bez zakończenia. Oczywiście takowego nie otrzymałam bo jak już wiadomo powstanie trzecia część zatytułowana "King's Cage", która za oceanem ukaże się 7 lutego 2017 roku. Do niej pewnie też zajrzę, ale z całą pewnością nie będę już czekała na polskie wydawnictwo, ale korzystając z uprzejmości rodziny za oceanem przeczytam ją w oryginale.
 
żródło: google.com

Kończąc muszę stwierdzić, że jeżeli macie ochotę sięgnąć po coś, co nie będzie wymagało od was intelektualnego wysiłku, a jedynie będzie beztroskim, przyjemnym wypełniaczem czasu to te pozycje są dla Was. Może jak dla mnie jest to nurt zbyt młodzieżowy, ale przecież czasami i my "staruszki" możemy sięgnąć po coś, co niby zarezerwowane jest dla wieku młodzieńczego. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym jeszcze raz nie napomknęła o przepięknych okładkach, wprost urzekających swoją grafiką i naprawdę robiących wrażenie, ale jak już wspomniałam na początku nie oceniajmy książek po okładce.