niedziela, 10 grudnia 2017

GUINNESS DRAUGHT - IRLANDZKA ESENCJA KUNSZTU BROWARNICZEGO

Piwo to najstarszy i najczęściej spożywany napój alkoholowy oraz trzeci pod względem popularności po wodzie i herbacie napój na świecie. Tym razem chciałam zaprosić Was właśnie do świata piwa i to nie byle jakiego piwa. Na chwilę poczujcie się jak w irlandzkim pubie i poznajcie piwo o którym mówi się, że "albo rzuci się je od razu, albo pokocha na zawsze". Ja pokochałam. Sprawdźcie za co.


Piwo Guinnes, bo o nim właśnie będzie ten wpis, to najpopularniejsze piwo w Irlandii, warzone w założonym przez Arthura Guinnessa browarze St. James's Gate Brewery w Dublinie. Symbolem Guinnessa jest złota harfa, będąca herbem Irlandii. To bardzo ciemne piwo produkowane na bazie czterech składników: jęczmienia, wody, chmielu i drożdży. Zamiast kosztowych słódów ciemnych zastosowano w nim nową mieszankę, w której jako dodatku użyto palonego słodu jęczmiennego. Nowa receptura nadała piwu aksamitny czarny kolor oraz nieznaną wcześniej, przyjemną wytrawność. Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić jedną z odmian tegoż piwa, a mianowicie Guinness Draught, symbol Irlandii i ambasadora tego kraju na całym świecie. 



Guinnes Draught to odmiana guinnessa serwowana w pubach i to właśnie ono słynie ze swojej aksamitnej białej piany. Dla uzyskania idealnego smaku Draught powinien być podawany porządnie schłodzony do 6 stopni, a polecany jest szczególnie do ostrych serów. Od 1988 roku Draught dostępny jest również w puszkach. Charakterystyczną cechą Guinness Draught w odróżnieniu od innych piw jest to, że poza standardowym nasyceniem dwutlenkiem węgla, znajduje sie w nim również zawartość azotu.


Ten azot odnajdziemy również w puszkach, dzięki umieszczonej w nich plastikowej kulce wypełnionej właśnie ciekłym azotem. Specjalna, opatentowana przez Guinness technologia Widget sprawia, że piwo po otwarciu puszki zyskuje niepowtarzalną strukturę piwa beczkowego, z charakterystyczną gęstą i kremową pianą. Dzięki tej unikalnej puszce możemy przenieść do naszego domu atmosferę, która panuje w prawdziwym irlandzkim pubie, pijąc doskonałe piwo, które smakuje jak nalane prosto z beczki. 

Guninnes Draught najlepiej smakuje po przelaniu do kufla, a nalanie tzw. idealnej pinty (pinta=jednostka objętości) piwa Guinnes Draught powinno zająć dokładnie 119,5 sekundy. Cały ten proces pozwala na podziwianie bąbelków musujących w szklance, a także na uwolnienie pełnego smaku i aromatu klasycznego stouta (stout=ciemne piwo górnej fermentacji), jakim jest Guinnes Draught. 


Guinnes Draught to zdecydowanie filar typowego irlandziego piwa, a pierwsze co rzuca się w oczy po jego nalaniu to właśnie piana. Jedyna w swoim rodzaju mocarna, wręcz tytanowa stanowiąca kremowe uwięczenie ciemnego piwa. Próbując Guinnessa początkowo wyczuwalna jest słodka woń oraz posmak kawy i gorzkiej czekolady. Wszystko to właśnie dzięki palonemu jęczmieniowi. Z czasem kubki smakowe bombardowane są jego aksamitną konsystencją, co powoduje zawarty w nim azot, aby na koniec odnależć w nim tą idealną równowagę pomiędzy słodyczą sodu jęczmiennego, a goryczą chmielu.


Guinness Draught to nie tylko nazwa, ale również prestiż i popularność, które nie wzięły się znikąd. Począwszy od delikatnej, aksamitnej w smaku pianki, która idealnie kontrastuje z ciemnym piwem. Jako kobieta mogę powiedzieć, że to jedno z najładniej prezentujących się w szklance piw, jakie piłam. To cudowne piwo, które choć w smaku dla mnie jest łagodne, to jednocześnie odnajduję w nim tą wytrwaną goryczkę i lekko wyczuwalną kwaskowość. Nie na darmo na piwie odnadziemy znak złotej harfy, bo Guiness Draught to symbol irlandzkiego kunsztu browarniczego i piwo, które ja odnosząc się do początku mojego wpisu pokochałam. Serdecznie zachęcam do spróbowania i pozwolenia sobie, aby uwiodła Was ta magia piwa niczym z irlandziego pubu.



 





4 komentarze:

  1. Pyszne piwo i ja bym się w nim zakochała

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie piłam, a piwko lubię, więc i to pewnie by mi zasmakowało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właściwie nie piłam jeszcze tego piwa, no ale może w weekend będzie okazja do spróbowania. :)

    OdpowiedzUsuń