Nadszedł czas na podsumowanie mojego udziału w projekcie
Monte Balance przygotowanym przez trnd. Po raz pierwszy brałam udział w kampanii,
w której samemu należało kupić produkt, a zwrot pieniędzy następował poprzez platformę
zwrotu kosztów. Sama nie wiem czy to wygodne, ale muszę przyznać, że było to
miłe urozmaicenie. Należało udać się do sklepu, wyszukać produkt, kupić go, co
niestety z tego co czytałam w przypadku innych Ambasadorów niekiedy było bardzo
trudne. Mi udało się za pierwszym podejściem, z czego jestem bardzo zadowolona.
Jedyną rzeczą, którą otrzymałam od trnd był zestaw startowy czyli przewodnik
projektu i niezwykle ważna książeczka czyli „Twoje badanie opinii”.
W ramach wyznaczonego budżetu mogłam zakupić 6 sześciopaków Monte Balance - 3 dla mnie oraz 3 do przekazania znajomym, przyjaciołom itp. Ostatecznie okazało się, że więcej Monte Balance poszło między ludzi, a ja deserki do domowych testów zakupiłam z własnych środków.
Nowym Monte Balance firma Zott stara się wyjść naprzeciw obecnym
trendom żywieniowym i stworzyć ciekawą, zdrowszą alternatywę dla tradycyjnych deserów.
Oczywiście nadal jest to smakowite połączenie mlecznego kremu z czekoladą i
orzechami, ale w nowej, zrównoważonej i pożywnej recepturze.
I tak, z tego co przedstawia producent w Monte Balance znajdziemy:
- prawie 30% mniej kalorii niż w klasycznym Monte
- 50% mniej tłuszczu oraz mniejszą zawartość cukru
- 36% więcej białka w porównaniu do klasycznego Monte.
Do tego, jak każde Monte nie zawiera: barwników, żelatyny, konserwantów i glutenu.
Samo Monte Balance, jak już wcześniej wspomniałam, składa się z dwóch warstw. Dolnej - ciemnej, czekoladowo-orzechowej, która jest płynniejsza od górnej - jasnej, mlecznej, która konsystencją przypomina budyń. Po wymieszaniu wszystko ładnie
łączy się ze sobą, tworząc smaczną całość. Faktycznie czuć, że deser pozbawiony
jest solidnej dawki słodyczy, jaką może pochwalić się klasyczne Monte. Nowość
firmy Zott po pierwszym "kęsie" może wydawać się nieco mdła, na co wskazywała
zarówno moja rodzina, jak i większość osób testujących, ale w miarę jedzenia,
co nie trwa długo biorąc pod uwagę pojemność kubeczka z Monte Balance czyli 55
g, zapominamy o tym i po prostu rozkoszujemy się pysznym deserem.
Powiem
szczerze, że wcześniej nie próbowałam Monte Balance. U mnie w rodzinie są
smakosze Monte, ale zawsze była to wersja klasyczna lub ta z dodatkiem
Cappucino Balls lub Choco Balls. Podczas degustacji moja rodzina odczuła
różnicę i początkowo podeszła do nowego Monte dość sceptycznie. Doszliśmy jednak
do kompromisu i nieco odchudzone kalorycznie Monte Balance również zaczęło
pojawiać się w naszym jadłospisie obok tego klasycznego. Czy polecam? Polecam.
Oczywiście miłośnicy klasycznego Monte odczują różnicę, ale jest to naprawdę
ciekawa alternatywa dla słodkich deserów. Wytrawni „czytacze” składów z pewnością
przyczepią się do rzeczy, które pojawiają się w Monte Balance – guma guar,
karagen itp., ale nie dajmy się zwariować. Niestety żyjemy w takich, a nie
innych czasach. Dla pełniejszego obrazu powiem jeszcze, że za jeden sześciopak
zapłaciłam 5,69 zł, a więc jeden kubeczek 55 g kosztował mnie 0,94 zł.
Podsumowując,
jeżeli zwracacie uwagę na wartość odżywczą tego, co jecie to Monte Balance jest
zbalansowanym i pożywnym sposobem na smaczną przekąskę zarówno dla małych, jak i dużych.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Monte , smaczna przekąska na mały głód :)
OdpowiedzUsuń